sobota, 31 grudnia 2011

Część trzecia.

Archaeoraptor liaoningensis, stworzenie mające być brakującym ogniwem łączącym dinozaury i ptaki, podobnie jak opisany przeze mnie wcześniej Człowiek z Piltdown, okazało się być oszustwem. Oszustwem, które krótko opiszę w owym poście.
Przez aferę jaką wywołało „odkrycie” archeoraptora, po mimo licznych dowodów potwierdzających wyewoluowanie ptaków z teropodów, pojawiły się, wśród niektórych (głównie kreacjonistów) spekulacje, że ptaki nie pochodzą od dinozaurów.
W lipcu 1997 roku w Chinach pewien rolnik podczas prac na polu przypadkowo znalazł fragmenty skamielin w tym jedną nietypową, przedstawiającą uzębionego ptaka. Ów skamielina zachowała się w bardzo dobrym stanie. Widniały na niej nawet odciski piór. Niestety znalazca umieścił ją u prywatnego właściciela, gdzie nie była należycie przechowywana i uległa uszkodzeniu. Nieświadom konsekwencji czynów rolnik chcąc się wzbogacić połączył skamielinę „nietypowego ptaka” z innymi skamielinami znalezionymi na polu i stworzył hybrydę. Swoje dzieło sprzedał pewnemu handlarzowi, który nielegalnie wywiózł je do USA. Z czasem skamielina została odkupiona za prawie osiemdziesiąt tysięcy dolarów przez właścicieli Muzeum Dinozaurów Blanding. Właściciele muzeum państwo Czerkas byli wyłącznie miłośnikami dinozaurów, dlatego też  o przebadanie skamieliny porosili Phil’a Currie. Mężczyzna zgodził się na przeprowadzenia badań pod warunkiem, że po ich zakończeniu skamielina wróci do Chin. Naukowiec już po pierwszych oględzinach zauważył, że coś jest nie tak. Po niedługim czasie stwierdził, że jest to fałszerstwo. Ze względu na naciski ze strony państwa Czerkas Currie wstrzymał się przed wyjawieniem prawdy. Swoimi wnioskami z badań nie podzielił się nawet z dziennikarzami National Geographic. Szybko jednak cała mistyfikacja wyszła na jaw. W kwietniu 2000 roku pismo National Geographic wydało artykuł potwierdzający, że archeoraptor do oszustwo. Okazało się, że odnaleziona skamielina składa się z trzech, najwyżej pięciu części, należących do odmiennych gatunków, w tym mikroraptora.
Nikt by nie przypuszczał, że nieudolnie wykonana przez zwykłego rolnika skamielina wywoła taką burzę w naukowym świecie i stanie się pretekstem do podważenia teorii pochodzenia ptaków. Czasami ludzka niewiedza i zachłanna chęć wzbogacenia się może mieć bardzo nieprzyjemne skutki. Na szczęście znaczna część owych skutków jest możliwa do odwrócenia.  
Plik:Microraptor fossil1.JPG
(microraptor)

niedziela, 11 grudnia 2011

Część druga.

W poprzedniej notce opisywałam dość znane oszustwo archeologiczne, mające na siłę potwierdzić dotychczasowe twierdzenia o pochodzeniu człowieka. Jak się okazuje "Człowiek z Piltdown" to nie jedyny taki przypadek.
W 1922 roku dyrektor American Museum of Natural History Henry F. Osborn, ogłosił, że w okolicach Snake Brook (zachodnia Nebraska) odkryto skamieniały ząb, najprawdopodobniej z epoki pliocenu. Znalezisko posiadało cechy ludzkie jak i małpie, co spowodowało rozpoczęcie naukowych debat. Naukowcy wsnuli dwie hipotezy. Według pierwszej ząb pochodzi od gatunku Pithecantropus erectus, według drugiej należał do istoty znacznie przypominającej człowieka. Pomimo iż znaleziono wyłącznie skamieniały ząb, ów skamieniałość została nazwana "Człowiekiem z Nebraski". Wielu naukowców było tak zachwyconych znaleziskiem, że w niedługim czasie od odkrycia zęba na jego podstawie powstała rekonstrukcja całej postaci. Ponadto stworzono szkice przedstawiające go wraz z żoną i dziećmi. Wiliam Bryan, który próbował przekonać innych naukowców, że nie należy odtwarzać całej postaci na podstawie zęba stał się celem ataków obrońców tej idei. Dopiero w 1927 roku udało się odnaleźć inne fragmenty szkieletu. Wtedy można było stwierdzić, że odnaleziony ząb nie należał ani do małpy, ani do człowieka, lecz do wymarłego gatunku dzikich świń amerykańskich-prosthennops. Szkice i rekonstrukcje "Człowieka z Nebraski" szybko zostały usunięte.
Przedstawiony powyżej przypadek może i nie jest oszustwem, ale potwierdza jak niegdyś podchodzono do nauki. Za wszelką cenę chciano potwierdzić swoje racje, nawet jeśli zdobyte dowody nie zostały odpowiednio przebadane. To tylko krótki wstęp, będący małą ciekawostką teraz przejdę do głównego tematu a mianowicie oszustwa związanego z mumią księżniczki perskiej.
W październiku 2000 roku w pakistańskim Beludżystanie odkryto zmumifikowane zwłoki domniemanej perskiej księżniczki. Pojawiły się przypuszczenia, że mogła być to księżniczka rodem z Egiptu lub też córka Cyrusa II Wielkiego. Zamiast przeprowadzić odpowiednie badania rozpoczął się spór, gdzie ów znalezisko powinno przebywać. Mumia perskiej księżniczki wzbudziła zainteresowanie dziennikarzy, co na początku spowolniło badania nad zwłokami. Siedem dni po znalezieniu mumii na specjalnie zwołanej konferencji prasowej archeolog Ahmad Hasan Dani, ogłosił, że mumia najprawdopodobniej jest ciałem kobiety z królewskiego rodu z 600 roku  p.n.e. Po ogłoszeniu odkrycia wybuchł spór między władzami Iranu a władzami Pakistanu o to do kogo należy mumia.Irańska Organizacja Dziedzictwa Kulturowego ogłosiła, że mumia powinna zostać zwrócona Iranowi, gdyż są to szczątki perskiej księżniczki. Od listopada 2000 roku mumię można było oglądać w Narodowym Muzeum Pakistańskim.

(Farawahar- symbol zaratusztrianizmu znajdujący się na trumnie księżniczki)

Zamieszanie wokół mumii perskiej księżniczki przykuło uwagę amerykańskiego archeologa Oscara W. Muscarella, który postanowił zbadać tę sprawę. Na podstawie badać odkrył, że mumia, podobnie jak trumna  mogą liczyć najwyżej 250 lat. Inskrypcje znalezione na napierśniku były niezgodne z zasadami gramatyki języka perskiego. Ponadto tomografia komputerowa potwierdziła, że mumifikacja nie została przeprowadzona zgodnie z egipskimi zwyczajami. Usunięto wszystkie organy wewnętrzne prócz mózgu. Fałszerstwo potwierdzały również nienaruszone rozkładem ścięgna. 
W kwietniu 2011 roku podano, że ciało księżniczki perskiej to tak naprawdę ciało kobiety zamordowanej około dziesięć lat temu. Sprawcy chcieli w ten sposób zatuszować morderstwo i jednocześnie zarobić. Zatrzymano wielu podejrzanych w tej sprawie. Ciałem kobiety zajęła się pakistańska fundacja Edhi i 17 kwietnia przeprowadziła stosowną ceremonię pogrzebową.